W natłoku obowiązków, praca, dom, spacer i inne przyjemności, zamiast kupy śmiechu pojawiła się
kupa prania i kupa talerzy w zlewie. Dobrze że mamy zmywarkę :-)
kupa prania i kupa talerzy w zlewie. Dobrze że mamy zmywarkę :-)
Chciałabym mieć tak wszystko pięknie poukładane niczym ze zdjęć instagramowych, ale tak się nie da. Jestem matką czasami pełną zapału a czasami zmęczoną, mającą czasami dość a jedynym wyjściem jakie widzę to położenie się pod kocem i głęboki sen... Zejdźmy na ziemie! Hello! w tym całym bałaganie każdy chciałby mieć czas na poukładanie pewnych spraw. Gdyby moje dziecko było zdrowe nie musiałabym niczego postanawiać, układać bo żyli byśmy z dnia na dzień i nie przejmowali się niczym. Ale ćwiczenia u niego to podstawa i całe moje życie już jest temu podporządkowane.. Tak tak wiem ze fajnie jest żyć spontaniczne ale takie rzeczy zostawiam na weekendy. Ale każda matka dziecka niepełnosprawnego wie ze motywacja jest najważniejsza a zdarzają się dni takie jesienne np jak te, które zniechęcają nawet do ćwiczeń z dziećmi które tego wymagają. Myślę że warto znaleźć pozytywy nawet w sytuacjach które z góry wydają nam się skazane na porażkę, i w których nie widzimy czasami sensu. Czasami budzę się rano i mówię sobie, kurczę fajnie byłoby być bogatą, mieć panią od sprzątania, prasowania, prania i gotowania a ja w tym czasie spędziłabym ochoczo czas na malediwach! ;-) taaaa, moje marzenie na które może kiedyś znajdę pieniądze na drodze albo spadną one z nieba :-) Ale, czy chodzi o tym wszystkim o wolność? o sielsko anielsko spędzony czas? Jesteśmy tak stworzeni aby całe życie zapierdzielać i później nic z tego nie mieć.
Sprzątniesz bałagan i za chwilę znowu powstaje, bo Twoje dziecko postanowiło się znowu zabawić klockami które od pół roku leżały w kącie nie tknięte.
Babcia mi zawsze powtarza
"Teraz to jakieś dziwne czasy są. Ja trójkę dzieci miałam, pracowałam na cały etat miałam uprane, posprzątane, dzieci oddelegowane do szkoły, obiad zrobiony a teraz matki nie mają czasu przy jednym." Sorry babciu ale tak idealne matki jak ty nie istnieją, no chyba że wróżki, ale takie... też nie istnieją. Nie jesteśmy robotami, jestem taka sama jak inne kobiety, z bałaganem na głowie, w zlewie w łazience. Nie sprzątam od razu jak zrobi się bałagan, nie lubię. Jestem zdania że dom to nie muzeum i czułabym się dziwnie osaczona gdybym musiała latać tylko i wyłącznie ze ścierką bo moje dziecko dotknęło meble rękami, bo usmarowało szafkę pastą do zębów. Ok podejdę przetrę ale nie chodzę za nim krok w krok, nie mam monitoringu w domu aby śledzić jego kroki, a nawet wysypaną ziemię z doniczki zauważę dopiero po całym dniu kiedy już padam na pysk. Nie działam według planu, ale fajnie jest zrobić sobie tygodniowy kalendarz w którym wiem co robić i nie ominąć ważnych spraw, tylko tych ważnych które dotyczą mojego dziecka. Fajnie jest czasami walnąć płaszcz w pokoju na krześle i od razu po przyjściu mieć wszystko w "pompie", walnąć się na łóżko i powiedzieć "mam wszystko gdzieś" - nie dotyczy dziecka tylko pozostałych obowiązków domowych. A jeszcze lepiej by było gdybyśmy miały czarodziejskie różdżki. Nie bójmy się nie idealizmu. Bądźmy matkami na luzie, znającymi podstawowe obowiązki, ale nie dajmy postawić w witrynie sklepu i udawać kogoś kim nie jesteśmy. Przecież nie każda ma białe meble w domu rodem z ikei.
;-) Pozdrawiamy.
Sprzątniesz bałagan i za chwilę znowu powstaje, bo Twoje dziecko postanowiło się znowu zabawić klockami które od pół roku leżały w kącie nie tknięte.
Babcia mi zawsze powtarza
"Teraz to jakieś dziwne czasy są. Ja trójkę dzieci miałam, pracowałam na cały etat miałam uprane, posprzątane, dzieci oddelegowane do szkoły, obiad zrobiony a teraz matki nie mają czasu przy jednym." Sorry babciu ale tak idealne matki jak ty nie istnieją, no chyba że wróżki, ale takie... też nie istnieją. Nie jesteśmy robotami, jestem taka sama jak inne kobiety, z bałaganem na głowie, w zlewie w łazience. Nie sprzątam od razu jak zrobi się bałagan, nie lubię. Jestem zdania że dom to nie muzeum i czułabym się dziwnie osaczona gdybym musiała latać tylko i wyłącznie ze ścierką bo moje dziecko dotknęło meble rękami, bo usmarowało szafkę pastą do zębów. Ok podejdę przetrę ale nie chodzę za nim krok w krok, nie mam monitoringu w domu aby śledzić jego kroki, a nawet wysypaną ziemię z doniczki zauważę dopiero po całym dniu kiedy już padam na pysk. Nie działam według planu, ale fajnie jest zrobić sobie tygodniowy kalendarz w którym wiem co robić i nie ominąć ważnych spraw, tylko tych ważnych które dotyczą mojego dziecka. Fajnie jest czasami walnąć płaszcz w pokoju na krześle i od razu po przyjściu mieć wszystko w "pompie", walnąć się na łóżko i powiedzieć "mam wszystko gdzieś" - nie dotyczy dziecka tylko pozostałych obowiązków domowych. A jeszcze lepiej by było gdybyśmy miały czarodziejskie różdżki. Nie bójmy się nie idealizmu. Bądźmy matkami na luzie, znającymi podstawowe obowiązki, ale nie dajmy postawić w witrynie sklepu i udawać kogoś kim nie jesteśmy. Przecież nie każda ma białe meble w domu rodem z ikei.
;-) Pozdrawiamy.
Takie pierwsze skojarzenie po przeczytaniu notki... 😊
OdpowiedzUsuńhttp://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/mamo-daj-sobie-na-luz,215018.html
Takie pierwsze skojarzenie po przeczytaniu notki... 😊
OdpowiedzUsuńhttp://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/mamo-daj-sobie-na-luz,215018.html